Na scenę wchodzi zdenerwowany inspicjent. Przecież w poniedziałki Opera nie pracuje. Co więc robi tu publiczność? Co się dzieje na scenie? Organista wyjeżdża na scenę spod ziemi. Komandos spada z nieba. Na scenie ścielą się dymy. Chodzi miś w towarzystwie pana przypominającego znanego z dziecięcych kreskówek Boba Budowniczego. Do tego zwinnie przemykają Papagena i Papageno. To osoby rodem z opery Wolfganga Amadeusza Mozarta„Czarodziejski flet”. Co więcej „mała” publiczność (dzieci z klas I-III szkół podstawowych) śpiewa operową arię Papageno i Papageny „Pa, pa, pa”. Płynie Toccata i fuga d-moll Johanna Sebastiana Bacha. Do tego usłyszeć można m.in., arię Torreadora z opery „Carmen” G. Bizeta. I ku kompletnemu zaskoczeniu w zestawie tym znalazła się muzyka z filmu „Mission Impossible”. W rolę profesora muzyki, który odkrywa przed publicznością magiczny świat organów, wciela się zawodowy organista i pedagog – Rafał Sulima. Na scenie towarzyszą mu artyści Opery i Filharmonii Podlaskiej.
Rafał Sulima na co dzień na Uniwersytecie Muzycznym w Białymstoku uczy gry na organach, śpiewu i akompaniamentu liturgicznego. Na scenie przy Odeskiej uczy także zasad działania organów, łacińskiego słownictwa związanego z tym instrumentem, pokazuje możliwości – organy mogą przecież udawać niedźwiedzia czy skowronka.
Dla mnie to coś zupełnie nowego. Na co dzień pracuję z młodzież starszą. Ale czuję ogromną satysfakcję z pracy z dziećmi. To co tutaj dzieje się to współpraca wielu osób. Na początku były wielogodzinne spotkania, potem reżyseria Roberto Skolmowskiego. Zmieniały się dialogi, gesty– mówi prof. Sulima.
Na pytanie co było najtrudniejsze, prof. Sulima odpowiada: mówić niepoważnie o poważnych organach. Warto dodać, że prof. Sulima ma przygotowanie aktorskie, stąd zdobyte umiejętności może teraz w pełni wykorzystać na scenie i w interakcji z widownią, która reaguje żywiołowo. Organy kojarzone są zwykle z filharmonią bądź kościołem, z wielkimi dziełami muzyki. A tu metodą zabawy chcemy przybliżyć ten instrument dzieciom – dodaje organista.
Operowe organy to organy piszczałkowe, jedne z większych w Polsce. Mają 60 głosów, 4 manuały, klawiaturę nożną. Są nowym instrumentem . Konstruktorem tych organów jest prof. Andrzej Chorosiński. Instrument ten ma spełniać wielorakie funkcje: jest tu mnóstwo barw imitujących instrumenty orkiestry. Ale operowe organy mogą spełniać także rolę tradycyjnych organów barokowych – opowiada po prawie godzinnym widowisku Rafał Sulima.
Miks dźwięków i gatunków, Papageno pospołu z Jamesem Bondem, dymy, niedźwiedzie i skowronki, słowem: mydło i powidło. A w tym wszystkim - mnóstwo zabawy i sporo edukacyjnych wtrętów, nienachalnych, podanych dość lekko i niezobowiązująco. Na tyle jednak atrakcyjnie dla młodego widza, że 45 minut w przybytku przy Odeskiej zlatuje mu błyskawiczne, a i w głowie zostaje to i owo – napisała w Gazecie Wyborczej Monia Żmijewska.
A organista odpowiada, na prostym przykładzie, bo porównując organy do człowieka - miechy do płuc, przeponę do silnika, który tłoczy powietrze (niegdyś tę rolę pełnił kalikant). I tak dalej, i dalej.
Efekt jest taki, że dzieciaki na sygnał wstają i udają piszczałki, a że trzy - co wyłapał organista - były niedostrojone, więc jeszcze raz: nabierają powietrze, wypuszczają, nabierają, wypuszczają – czytamy w relacji Gazety Wyborczej.
Najbliższy "Muzyczny poniedziałek" na dużej scenie w gmachu przy Odeskiej 1 - 10 marca, o godz. 10:00.
Foto Michał Heller/OiFP
Komandos zjeżdża na linie, a organista wyjeżdża spod ziemi.Poniedziałki myzyczne w Operze.
Monika Żmijewska, Gazeta Wyborcza, 17 lutego 2014
http://m.bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,106505,15475645,James_Bond_i_organy_spod_ziemi__Widzowie_zadowoleni.html