Były pieśni patriotyczne, historyczne, harcerskie, przedszkolne, ale i…. Miś Uszatek w roli rapera. Tak wyglądały sobotnie przesłuchania do Chóru Dziecięcego Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku.
Zdolności muzyczne, słuch, obycie ze sceną oceniali specjaliści: Ewa Rafałko, która prowadzi Chór Dziecięcy OiFP, prof. Violetta Bielecka opiekująca się dorosłymi chórzystami oraz prof. Dariusz Grabowski – kierownik wokalny Opery i Filharmonii Podlaskiej.
Potrzebni są nowi młodzi wykonawcy, którzy wystąpią w przygotowywanym musicalu „Skrzypek na dachu” oraz operze „Czarodziejski flet”. Poszukiwani są chłopcy z roczników 2003-2007, którzy tworzyć będą Chór Dziecięcy Opery i Filharmonii Podlaskiej.
Hubert uczy się w III klasie szkoły podstawowej. Śpiewu uczy się z mamą. Gdy wykonywał piosenkę „Bo co może mały człowiek” zamykał oczy, uciekał wzrokiem. Ewa Rafałko cierpliwie pomagała odnaleźć się na scenie. Niektórzy obawiali się publiczności, nowego miejsca, z niepokojem zostawiali za drzwiami rodziców. Ale byli i tacy, którzy mieli gotowe „układy choreograficzne”, rapowali. Niektórzy by czuć się bezpieczniej, zabierali na scenę kartki z tekstami piosenek. Paweł opowiadał, że gra na pianinie, Piotrek tańczy w grupie baletowej, Cypriana tata uczy gry na gitarze. Filip podczas przesłuchań odkrył, że „kiedy uśmiecha się i ma luźną buźkę łatwiej mu się śpiewa”. Komisję zaskakiwał przygotowany repertuar: „Czerwone maki na Monte Casino”, „Matko moja, ja wiem…”.
„Są ciekawe głosy, których nikt jeszcze nie odkrył” – mówiła po przesłuchaniach Ewa Rafałko. Teraz czas na żmudne próby i budowanie zespołu chłopięcego w Chórze Opery i Filharmonii Podlaskiej. Zaproszenie do pracy w Chórze i na spotkanie z dyrektorem Roberto Skolmowskim otrzymało w sumie 14-tu chłopców.
Chór Dziecięcy Opery i Filharmonii Podlaskiej liczy ponad 100 osób.
Zdjęcia Kasia Heller