W piątek 21 kwietnia na dużej scenie Opery i Filharmonii Podlaskiej wystąpi Julia Pietrucha. Zagra utwory z płyty „Parsley”.
Artystka rozpoczynała karierę jako aktorka serialowa i filmowa. Któregoś dnia po prostu wzięła do ręki ukulele i nauczyła się na nim grać. Instrument zabrała ze sobą w podróż po Azji. Płytę wydała sama: napisała i zaśpiewała piosenki, promuje i sprzedaje płytę na swojej stronie. Album „Parsley” nie miałby jednak takiego uroku, gdyby nie zaproszeni muzycy. To rozbudowane brzmieniowo utwory robią największe wrażenie: wzruszające „Tonight” ze smyczkami, taneczne „Swing Boy” i „Ship of Fools” w stylu retro czy mroczne „Growl It”. Płyta zawiera 15 autorskich piosenek w balladowym klimacie pop z elementami folku i kojącymi dźwiękami ukulele.
Instrument w ręku artystki budzi mnóstwo ciepłych uczuć i zjednuje jej sympatię nie tylko wśród fanów ukulele.
Przy okazji koncertu Julii w Białymstoku warto przypomnieć jego barwne dzieje. Historia ukulele rozpoczyna się wraz z przybyciem na Hawaje portugalskich imigrantów pod koniec XIX wieku. Jest kilka teorii tłumaczących pochodzenie nazwy ukulele. Najpopularniejszą i najbardziej wpływająca na wyobraźnię jest historia o wrażeniu, jakie instrument zrobił na hawajskich tubylcach, którzy sposób gry określili jak "ukulele", czyli skacząca pchła. Do popularyzacji ukulele jako części kultury hawajskiej przyczynił się król Hawajów David Kalakaua wraz z rodziną – wszyscy grali na ukulele. W 1915 roku ten mały instrument podbił serce Ameryki Północnej. Niewielki, łatwy w transporcie, stosunkowo tani stał się ulubionym instrumentem wielu gwiazd muzyki tamtego okresu. Ukulele z jedną struną było pierwszym instrumentem Jimiego Hendrixa. W komedii wszech czasów „Pół żartem, pół serio” Marylin Monroe wcieliła się w rolę Sugar Kowalczyk – Polki seksownie grającej na ukulele.
Obecnie ukulele przeżywa renesans. Grają na nim obecnie zarówno artyści związani z alternatywną sceną muzyczną, jak Amanda Palmer czy zespół Beirut, jak i twórcy zaliczani do muzycznego mainstreamu – m.in. Paul McCartney, Eddie Vedder czy Meghan Trainor. Równolegle rozwijają się na całym świecie amatorskie społeczności grających na ukulele, wykorzystujące łatwość gry i niewielki koszt instrumentu.
O tym co przekonało ją do ukulele Julia Pietrucha tak opowiada w jednym z wywiadów:
- Po pierwsze element muzyczny, brzmieniowy. Jest bardzo delikatny i przyjemny, przypomina mi siedzenie na wyspie, plaży, szum morza, fal. Jest też prosty do nauki, prostszy niż gitara. Można na nim sporo kombinować, choć ja się zazwyczaj zatrzymuję na trzech, czterech, czasami pięciu chwytach. Można grać dość prosto i zachwycająco, jak chociażby malezyjska artystka Zee Avi. Można też szaleć na ukulele dziko jak duet Honoka & Azita. Ukulele pozwala mi skupić się na melodiach. Jest narzędziem, które odpowiednio przekazuje je z mojej głowy. Trzeci element to to, że jest małe. Można je wziąć na plecy, wsiąść na motocykl i pojechać w świat.
Cały pierwszy nakład albumu „Parsley” został błyskawicznie wyprzedany, a tytuł znalazł się pośród najpopularniejszych w serwisie iTunes. Album spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem krytyki i scharakteryzowany jako zaskakujący i porywający. Następstwem udanego debiutu było zaproszenie na Open’er Festival. W kolejnych tygodniach singiel „On My Own”, promujący płytę Parsley na stałe zagościł na Liście Przebojów Programu 3 Polskiego Radia. Akademia Muzyczna Trójki uhonorowała Pietruchę swoją najważniejszą coroczną statuetką – Mateuszem 2016 w kategorii Muzyka Rozrywkowa – Debiut, za "unikatową wrażliwość i udowodnienie sobie i światu, że można inaczej".
Jesienią 2016 Julia ruszyła w klubową trasę koncertową, która okazała się sukcesem. Do dziś, niewiele ponad pół roku po premierze Julia samodzielnie, wyłącznie za pośrednictwem swojej strony internetowej, sprzedała ponad 8000 płyt, jej utwory cieszą się ogromną popularnością w serwisach cyfrowych.
JULIA PIETRUCHA "PARSLEY"
Koncert w ramach Trzeciej sceny
Piątek 21 kwietnia 2017 | godz. 19.00
Duża Scena, ul. Odeska 1, OiFP