BiletyDoFilharmonii.pl

Aktualności

ORYGINALNE DEKORACJE DO "UPIORA W OPERZE"

Aksamitne suknie, tajemnicze wnętrza, teatr pełen pozłacanych rzeźb, nad naszymi głowami mieni się kryształowy żyrandol. Paryż,  siedemdziesiąte lata XIX-ego wieku, to właśnie tu rozegra się akcja musicalu „Upiór w operze”. 

Gdy przy aranżacji słynnego dzieła ponownie spotykają się twórca polskiej wersji  musicalu – Wojciech Kępczyński oraz wybitny scenograf Paweł Dobrzycki, produkcyjny rozmach jest zagwarantowany. Jak wykreować i przenieść na potrzeby spektaklu  ten XIX-wieczny przepych architektoniczny? Jak pokazać  takie dzieło sceniczne dla współczesnego widza?

Zadanie to nie było łatwe, pomimo, że spektakl był zagrany w Teatrze Muzycznym Roma prawie 600 razy. Do stworzenia dekoracji wykorzystano 150 kilogramów pasmanterii, użyto łącznie 8 kilometrów frędzli, a kostiumy uszyto z 1300 metrów kwadratowych materiału.

Zainspirowany legendą o podziemnym jeziorze znajdującym się w Paryskiej Operze, Paweł Dobrzycki, scenograf musicalu „Upiór w operze”, postanowił zwiedzić gmach Opery Garnier. Artysta tak opowiada o tym wydarzeniu: „byliśmy pierwszą ekipą, która pojechała do Opery Garnier. Dostaliśmy specjalnie pozwolenie i jako pierwsi zwiedziliśmy Garnier od piwnic po dach. Jest to obiekt fascynujący pod każdym względem. Tam dopiero (…) dowiedzieliśmy się od miejscowego kierownika technicznego, że gdy budowano Operę Garnier i podciągano mury do trzeciego pietra, to podziemne wody gruntowe  przebiły fundamenty od spodu i zaczęły zalewać dolne kondygnacje świeżo budowanej opery. Od tamtego czasu  w podziemiach jest stacja  pomp, która 24 godziny na dobę wypompowuje wodę spod ziemi do bardzo dużego zbiornika. Nie jest to jezioro, tylko zbiornik. Z niego pompuje się to dalej, ale legenda ma swoje korzenie w rzeczywistości”.

Najtrudniejszym projektem, zdaniem scenografa, było zaprojektowanie konstrukcji widowiskowo spadającego żyrandola. Żyrandol wieńczący kopułę widowni jest kluczowym elementem fabuły musicalu. Pod koniec pierwszego aktu wściekły Upiór spuszcza na głowy widzów ten monumentalny rekwizyt, wywołując pożar opery. To jedna z bardziej efektownych scen, a ważący 250 kilogramów żyrandol spada z prędkością 2 metrów na sekundę.  

Podczas aranżacji przestrzeni w scenie „Maskarady” scenograf postanowił wykorzystać  kręte, „marmurowe” schody. Schody wykonane w skali 1:1 są repliką zaczerpniętą wprost z paryskiej  opery, a do Białegostoku  sprowadzono je, podobnie jak inne elementy scenografii, z Teatru Muzycznego Roma. To właśnie tu odbędzie się ogromna taneczna scena zbiorowa.

Pawłowi Dobrzyckiemu zależało również na uwiecznieniu tętniących życiem kulis teatru. W musicalu znajdziemy momenty, w których pokazywana jest praca teatru „od tyłu”.  I jak mówi sam artysta „to jest współczesny teatr od tyłu (…) Jest to historia pochodząca oczywiście z XIX wieku, ale w gruncie rzeczy to opowieść o miłości  i o teatrze. Bohaterowie są współcześni.” W efekcie widzowie  obejrzą w Operze i Filharmonii Podlaskiej ciągle aktualną historię niezwykłej miłości  … także do teatru.

Oto fotorelacja z próby do "Upiora w operze" i montażu legendarnego żyrandola. Autor Michał Haller/OiFP

Poniżej  pełen wywiad z Pawłem  Dobrzyckim. Rozmowę przeprowadziła Dorota Sawicka – Rzecznik Prasowy OiFP.

 

Źródło