„Chciałem Państwa powitać w Operze Paryskiej. Żyrandol, który wisi nad Państwem też jest z Opery Paryskiej.” – tak konferencję prasową przed premierą słynnego musicalu „Upiór w operze” rozpoczął wczoraj dyrektor Opery i Filharmonii Podlaskiej Roberto Skolmowski.
Dyrektor Skolmowski rok temu po raz pierwszy skontaktował się z dyrektorem Teatru Muzycznego Roma w Warszawie, który to Teatr 6 czerwca 2010 roku zagrał po raz ostatni „Upiora w operze”. Skolmowski szukał takiego przedsięwzięcia dla nowej Opery w Białymstoku, które przyciagnie nową publiczność. „Tym co wszyscy lubią jest „Upiór w operze”” – mówił Skolmowski i przypomniał, że w ciągu 25 lat ten musical zarobił 5 miliardów dolarów. Poza tym ważne było, by początkująca instytucja wzorowała się na tych, którzy osiągnęli autentyczny sukces. Sukcesem była m.in. produkcja musicalu Andrew Lloyda Webbera. Obejrzało gow Warszawie w "Romie" 540 tysięcy widzów przy prawie stu procentowej frekwencji. Zdaniem Roberto Skolmowskiego „Upiór w operze” może być spektaklem interesującym także dla Rosjan, dla Ukraińców, dla Szwedów i dla Finów. Do tej pory sprzedano w Białymstoku ponad 10 tysięcy biletów. Do tego jest 7 tysięcy rezerwacji. Przy okazji Opera i Filharmonia Podlaska wzbogaciła się o nowoczesny sprzęt, który może być wykorzystany przy okazji kolejnych repertuarowych realizacji.
Daniel Wyszogrodzki – autor przekładu libretta na język polski - wyliczał wczoraj na konferencji prasowej: 10.000 razy ”Upiór” został zagrany w Londynie. To wynik który udało się osiągnąć tam już dwa lata temu. W tym roku taki wynik osiągnęła produkcja w Nowym Jorku, a potem w Japonii. „Może nam się kiedyś uda?” - rozmarzył się Daniel Wyszogrodzki.
Kiedy Andrew Lloyd Webber odwiedził Teatr Roma w Warszawie ukazała się płyta z polską obsadą musicalu. Odniosła ogromny sukces, uzyskała status podwójnej platyny. Specjalnie dla nowej publiczności płyta została wznowiona. W piątek do Białegostoku trafić mają pierwsze gorące egzemplarze z tłoczni.
Dziennikarze pytali, czym ta wersja białostocka różni się od warszawskiej. Dyrektor Kępczyński tłumaczył, że warunkiem przeniesienia do Białegostoku „Upiora w operze” postawionym przez firmę Really Useful Group było przeniesienie 1:1. „Każdą zmianę, a jest tych zmian kosmetycznych niewiele, musieliśmy konsultować z Londynem. Jednak ci którzy byli kilkadziesiąt razy w Romie na „Upiorze,” dostrzegą te niewielkie różnice.” – mówił Wojciech Kępczyński.
Wszystko wiernie zostało przeniesione z Teatru Muzycznego Roma - zapewniał zastępca dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej Damian Tanajewski, który tu przyjął rolę jednego z kierowników produkcji.
Paweł Dobrzycki – znany scenograf odświeżył dekoracji sprzed 3 lat. Podkreślał wczoraj w Białymstoku, że Teatr Muzyczny Roma dostał po raz pierwszy zgodę na zrobienie własnej autorskiej wersji „Upiora”. I ta wersja różni się od kilkudziesięciu spektakli rozsianych po całym świecie. „Andrew Lloyd Webber był tą wersją zachwycony.” – opowiadał dziennikarzom. Musical ten był lub jest grany w ponad 100 miastach w 20-tu krajach świata.
Paweł Dobrzycki przeniósł Operę Paryską na początku do „Romy", teraz - do Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku – zapewniał Wojciech Kępczyński.
Sebastian Gonciarz ( II reżyser) mówił o ciekawym połączeniu w Białymstoku umiejętności artystów, którzy grają zawodowo w musicalach oraz muzyków i chórzystów z Opery i Filharmonii Podlaskiej. Chórzyści OiFP pojawiają się w innych niż chóralne role, np.. tanecznych czy aktorskich.
Roberto Skolmowski wskazywał na niespotykanie duży skład orkiestry – około 50-ciu osób. „Wierzę, że Pawłowski z Płatkiem spłatają nam atrakcje muzyczne” – mówił na konferencji prasowej. A Maciej Pawłowski wskazywał, że po raz pierwszy w realizacji wykorzystane zostaną prawdziwe organy, które Opera i Filharmonia Podlaska posiada. Obok Macieja Pawłowskiego orkiestrę prowadzić będzie Tadeusz Płatek.
„Gratuluję wam odwagi i determinacji” – zwracał się dyrektor Teatru Roma w stronę białostockiego zespołu pracującego przy tym wielkim przedsięwzięciu. Wymieniał ekipę techniczną, akustyczną, oświetleniową, orkiestrę, chórzystów, asystentów… „Fantastyczni ludzie i … arcytrudny spektakl.” Wojciech Kępczyński podkreślał, że bardzo ważna jest w tej realizacji precyzja. Wszystko musi więc być perfekcyjne. „Wszyscy się tu szybko uczą” - dodawał Sebastian Gonciarz.
I dyrektor Roberto Skolmowski, i dyrektor Wojciech Kepczyński podkreślali dobrą współpracę pomiędzy instytucjami.
Centrum musicalowe przenosi się z centrum … na wschód – podsumował Wojciech Kępczyński.
Dziennikarze mogli obejrzeć 15-to minutowy fragment przedstawienia. Oto fotorelacja Michała Hellera/OiFP: